wtorek, 24 września 2013

Kuchenne dylematy

Czyli adaptacji projektu ciąg dalszy ;) Niedawno pisałam, że już wszystko ustalone, projekt zrobiony i wysłany do dewelopera. Jednak to nie był koniec tej historii ;) W poniedziałek rano (wczoraj) dostałam maila zwrotnego od architektki dewelopera, że cytuję: "z powodu zaawansowanych prac na budowie Osiedla Potokowa zmian w aranżacji mieszkań już nie przyjmujemy". "Trochę" się wkurzyłam/zmartwiłam/ręce mi opadły. Jak to? Nie będziemy mieli otwartej kuchni? Pięknego, przestronnego salonu? Zamiast dużej łazienki - mała łazienka i osobna toaleta?
Nie myśląc długo, złapałam za telefon i zadzwoniłam do naszego Pana Macieja - sprzedawcy, przyszłego sąsiada i faceta, dla którego wiele jest możliwe (np. organizacja wyprawy dla 6 osób na budowę w stanie surowym). Uprzedzał nas wcześniej, że roboty na budowie są dość zaawansowane (niedługo będą stawiać ścianki działowe) i musimy się spieszyć z decyzjami na temat zmian w projekcie. Rozmowa z nim trochę mnie uspokoiła, bo zapewnił mnie, że walczy z wykonawcą o zmiany w naszym projekcie. Na szczęście zapisy umowy deweloperskiej stały po naszej stronie - jest w niej wyraźnie zapisane, że mamy prawo do zmian w układzie mieszkania. Po kilku godzinach oddzwonił z informacją, że zmiany (ufff...) będą możliwe, jednak ponieważ ich architekt zakończył już pracę przy zmianach lokatorskich, będziemy musieli na własną rękę (i co gorsza kieszeń!) załatwić projekt od architekta. W tym czasie zdążyłam już uruchomić kontakty mojej mamy - jej znajoma jest architektem. Znajoma pani architekt stwierdziła (mimo zapewnień o chęci pomocy w razie czego), że twardo mamy walczyć o wykonanie naszego projektu przez architekta opłaconego przez dewelopera. Już miałam dzwonić do znajomej mamy, aby omówić szczegóły ewentualnej współpracy, kiedy niespodziewanie zadzwoniła pani Architekt od LC Corp. Na szczęście pan Maciej zadziałał - udało się załatwić, aby ich architekt wykonała dla nas ostatni projekt adaptacji mieszkania na tym osiedlu! :D Spotkaliśmy się dziś w biurze, i większość zmian jest już omówiona. Powstał jednak jeden, dość duży problem - kuchenny problem.
W projekcie pod oknem przewidziany jest grzejnik. A ja chcę pod oknem mieć ciąg szafek i zlew.
Architekt powiedziała, że jeśli zdecydujemy się usunąć grzejnik, musimy się liczyć z konsekwencjami - jeśli ściana pod oknem zacznie pokrywać się grzybem, na oknie będzie się zbierać para - deweloper za to nie odpowiada, ponieważ była to nasza decyzja. Ponieważ kuchnia będzie otwartym pomieszczeniem i w miejscu, gdzie kończy się ciąg szafek będzie następny grzejnik - od okna balkonowego, myślę, że sensownym rozwiązaniem będzie rezygnacja z grzejnika pod oknem w kuchni. Można zwiększyć szerokość lub wysokość grzejnika obok balkonu - w ten sposób zwiększy się jego moc. Jednak nie wiem, czy jest to konieczne.
Czy moglibyście mi coś doradzić - jak rozwiązać problem grzejnika w kuchni? 
Może macie jakieś doświadczenia na ten temat? W mieszkaniu, w którym obecnie mieszkamy kuchnia jest połączona z pokojem dziennym i nie ma w niej grzejnika - jest za to zlew pod oknem. To samo w domu moich rodziców - jednak tam jest ogrzewanie podłogowe i najbliższy kuchni kaloryfer znajduje się naprawdę daleko od okna w kuchni (pod którym jest zlew i zmywarka), a nic się nie dzieje ze ścianą pod oknem - nie pojawia się żaden grzyb, ani nie zbiera się wilgoć na oknie. Czy to tylko wymysły dewelopera? Albo zabezpieczenie na wszelki wypadek?
Najlepsze jest to, że architekt próbowała nas usilnie przekonać, że najlepiej będzie zostawić ustawienie płyty elektrycznej i zlewu tak jak w projekcie, i oczywiście zostawienie grzejnika pod oknem. Dalszy ciąg szafek mógłby być za oknem w stronę salonu. Nie wiem, czy robiła to, aby nie mieć za dużo pracy z naszymi zmianami, ale jej rady były lekko mówiąc bez sensu. Przy takim ustawieniu zlewu i płyty kuchennej (jak na drugim zdjęciu-rzucie) nie ma miejsca po obu stronach płyty elektrycznej (co jest raczej niezbędne, aby kuchnia była funkcjonalna). Na dodatek, jeśli pod zlewem jest miejsce do sortowania śmieci - gdzie miałabym trzymać garnki i patelnie? Idealna w tym miejscu jest szafka narożna, którą przewidziałam w moim projekcie kuchni. Tak samo ze zmywarką - powinna być blisko zlewu, jest to najbardziej logiczne rozwiązanie. W propozycji pani architekt nie ma miejsca przy zlewie na to urządzenie. Naprawdę ciężko było jej zrozumieć, że chcę mieć ciąg szafek, aby jak najlepiej wykorzystać dostępna przestrzeń. Ja za to zupełnie nie rozumiem jej podejścia - czyżby grzejnik był ważniejszy od funkcjonalnej i ładnej kuchni?

Co o tym wszystkim sądzicie? Czekam na komentarze, buziaki :*

4 komentarze:

  1. Ja mam grzejnik w kuchni, a w ogóle z niego nie korzystam. Jest mi wręcz zbędny i wraz z remontem planuje likwidacje go i postawienie szafek pod oknem. Zmywarka zdecydowanie przy zlewie :) I funkcjonalność to podstawa :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zdecydowalam sie na ogrzewanie podlogowe w kuchni i sprawdza sie w 100%. mialam podobny problem KALORYFER

    OdpowiedzUsuń
  3. walcz o swoje. Ja mam kuchnię połączoną z pokojem. Po wielu bojach z administracją wywaliłam grzejnik spod okna w kuchni i w zamian za to wymieniłam grzejnik w pokoju na mocniejszy. Grzyb się na pewno nie pojawi, jeśli będziesz miała dobrą wentylację w mieszkaniu, a to nie ma żadnego związku z umiejscowieniem grzejnika. Koniecznie trzymaj się bardziej praktycznych i funkcjonalnych rozwiązań, a nie czyjejś "artystycznej wizji". Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń